Oczami Kamila :
Minęły dwa dni. W końcu dzisiaj wybudzają ją z narkozy. W końcu znowu dotknę jej słodkich i ciepłych warg. Znowu usłyszę jej anielski głos i znowu poczuje jej uścisk. Najgorsza jest rzecz taka , że ja kompletnie nie wiem jak ja mam jej powiedzieć , że ona nie będzie chodzić ... że dziecko będzie miało wadę serca. Strasznie mnie to bolało , ale przecież nie mogę jej okłamać , jak niby ?
- Panie Kamilu , właśnie wybudziliśmy pana dziewczynę - przerwał moje zamyślenie lekarz.
Gdy to usłyszałem byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- Mogę ją zobaczyć ? - zapytałem.
- Oczywiście.
Szedłem długim korytarzem do sali nr. 48. Gdy doszedłem , zobaczyłem przez szybę Ją. Leżała i wpatrywała się w biały sufit. Otworzyłem białe drzwi , a ona odwróciła głowę i gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko. Gdy tylko znajdowałem się przy niej pocałowałem delikatnie jej usta. Były jak zawsze słodkie i delikatne jak cała Ona.
- Hej skarbie - szepnąłem gładząc jej policzek.
- Hej - uśmiechnęła się - Żyję ?
- Jasne , że tak.
Laura zamyśliła się chwilę , po czym powiedziała.
- Co sie tak w ogóle stało ?
Tak , wiedziałem , że teraz jest ten moment w którym muszę jej to wszystko powiedzieć , ale jak ?
- Laura ... - zacząłem , a w jej oczach ujrzałem strach. - Bez względu na wszystko zawsze cię będę kochał ...
- O co chodzi ?! Odchodzisz ?! - zapytała się przerażona.
- Nie. Tylko .. tylko ty nie możesz chodzić - wydusiłem.
Zobaczyłem u niej
łzy.
- Nigdy ? - zapytała łamiącym głosem.
- Nigdy , ale ja będe przy tobie rozumiesz ? - i przytuliłem ją z całej siły
- Co z dzieckiem ? - i spojrzała mi w oczy.
Z wielkim trudem i bólem musiałem jej to powiedzieć.
- Będzie , urodzi sie , ale z małą wada serca.
Laura rozpłakała się na dobre. Wiedziałem , że to wszystko to jest dla niej szok , tragedia. W ciągu paru sekund przestała chodzić i dziecko będzie miało chore serduszko. Jak to ja chciałbym być na jej miejscu. Ja chcę , że by Ona chodziła , cieszyła się. Dla niej zrobiłbym wszystko.
- Kamil ... możesz wyjść ? Chcę zostać sama.
Uszanowałem jej decyzje. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
Zapomniałem , że mam dzisiaj konkurs. Niee , na pewno w nim nie wytaruje , liczy się teraz tylko Laura i nikt inny. Zauważyłem pana Kruczka. Czyżby także nie był na zawodach. No raczej.
- Panie trenerze ! - zawołałem.
- Co z nią ?
- Wszystko w porządku. Jest trochę wstrząśnięta tym , że nie będzie chodzić i .. - aj Kamil , przecież nic o dziecku nie możesz mówić.
- I .. - docierał
- I ja dzisiaj nie wystartuje w tych zawodach , sam mnie pan rozumie - wymigałem się. Tak w ogóle to ja i tak bym nie wystartował.
- Kamil , rozumiem cię. Wiem przecież , że jesteście razem , i że macie dziecko , tylko nie wiem dlaczego nie chcieliście mi o tym powiedzieć. Szanuję cię i od początku wiedziałem , że z tej waszej przyjaźni wyniknie coś więcej i nie myliłem się. Szanuj ja i nie skrzywdź. - uśmiechnął sie. - Leć do noej , a co do zawodów nie musisz sie martwic. Gdy dowiedzieli się o wszystkim i że ty nie wystartujesz odwołali zawody , bo co to za zawody bez naszego mistrza.
Mnie totalnie zamurowało. Nie wiedziałem kompletnie co ja mam powiedzieć. Odszedłem i usiadłem na krześle. Czyli ojciec Laury nie jest zły , tylko szczęśliwy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Postanowiłem się przewietrzyć , gdy miałem wychodzić zobaczyłem Gregora jak wchodzi do szpitala.
- To wszystko jest twoja wina ! - krzyknąłem do niego.
- Wiem ! Czego cholernie żałuje wiesz ! Nie musisz mi tego wypominać , bo i tak ciągle o tym myślę ! Zachowywałem się jak debil , jak pieprzony palant , który ma w dupie dziewczyny , bawi się nimi , a potem odrzuca ! Tak , taki właśnie jestem ! I nigdy sobie tego nie wybaczę rozumiesz ! Straciłem dziewczynę i ... i kumpla jakim byłeś ty - to wszystko mi wykrzyczał.
- Tak , tak właśnie o tobie myślę. A Myśleć trzeba było wcześniej.
Nic nie odpowiedział tylko odszedł.
Chciałem być teraz przy Laurze lecz ona nie chciała z nikim rozmawiać , chciała być sama. Rozumiem ją , musi się jakoś z tym pogodzić ...
Oczami Laury :
Nie będę chodzić , nie będę chodzić , nie będę chodzić ! To właśnie cały czas tkwiło w mojej głowie. Przez pół dnia pogodziłam się z tym , że dziecko będzie miało wadę serduszka , ale będzie żyć , będzie w pół zdrowe więc z tego się ciesze. , że chociaż to przeżyło i nic mu się poważniejszego nie stało. Bardzo chciałam , ale nie mogłam pogodzić się z tym , że nigdy nie stanę na nogi. Kamil będzie miał dziewczynę kalekę , nie chce tego ! Dziecko natomiast będzie miało matkę kalekę. Łzy ciągle leciały po moim policzku. Nie mogłam tego przeboleć. Czułam się bezsilna i przegrana z życiem. Najgorsze jest to , że strasznie się bałam , że Kamil któregoś dnia po prostu powie mi , że mnie zostawia i odejdzie Nigdy go nie zobaczę , a on nie będzie chciał mnie znać. Nie chciałam dzisiaj nikogo widzieć , chciałam zostać sama i jakoś przeboleć to co się wydarzyło.
Oczami Gregora :
Spierdoliłem , wszystko spierdoliłem. Swoje życie , jej życie i jego. Zrobiłem tak , że ich życie zawaliło się ! Czy ja muszę taki być ?! Takie użalanie się nad sobą nic nie da , trzeba to będzie jakoś naprawić , tylko jak ?Postanowiłem z nią porozmawiać , wiem , że to nie będzie łatwe , ale muszę. Podszedłem pod sale 48 i uchyliłem lekko drzwi. Była tam Ona. Cała zapłakana osłabiona , patrząca się w biały sufit. Wszedłem , lecz Ona nie zwracała uwagi.
- Laura .. - w tym momencie odwróciła głowę w moją stronę.
Była bardzo zdziwiona , ale jej wyraz twarzy przeważało bardziej smutek.
- Gregor ? - zapytała mnie jakby mnie nie znała.
- Wiem , to jest bardzo dziwne , że tu stoję , nie krzyczę na ciebie ,nie wyzywam i nie poniżam. Ja taki nie byłem , ale Karolina mnie bardzo zmieniła , w ogóle nie przyszłem tu o niej rozmawiać. Chciałem cię przeprosić , wiem , że mi teraz na pewno nie wybaczysz , ale może kiedyś .. wierze w to , bo byłaś wspaniałą dziewczyną , ja tego jednak nie widziałem. Jesteś teraz z Kamilem i życzę wam szczęścia - miałem już wychodzić gdy usłyszałem jej głos.
-Gregor .. - zawołała - Wybaczam ci - lekko się uśmiechnęła - Wyrządziłeś mi wiele krzywd , ale człowiek zasługuje na drugą szansę.
Nie dowierzałem w to co usłyszałem. Pocałowałem ją w policzek i wyszłem. Nie , na pewno nie chce stwarzać teraz konkurencji dla Stocha .. wystarczająco mnie nienawidzi ..
Przychodzę do was tak ogólnie to z niczym , bo to co jest tam u góry ,to jest na pewno nie rozdział.
Chciałam was bardzo , ale to BARDZO przeprosić za moja długą nieobecność , ale już Jestem :)
Zapraszam równiez na moje inne blogi :http://przez-chorobe-do-milosci.blogspot.com/
http://przepraszam-ale-to-nic-nie-zmieni.blogspot.com/
Buziaaaaczki ;**********